wqbit wqbit
2501
BLOG

Proces Jezusa przed Sanhedrynem-bezprawny i historyczny

wqbit wqbit Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

 

        Spośród synoptyków Mateusz i Marek mówią o jednym przesłuchaniu Jezusa podczas nocy i drugim, które odbywa się rankiem. Łukasz wspomina tylko o rannym wezwaniu Jezusa przed Sanhedryn. Jan zaś mówi o przesłuchaniu przez arcykapłana, który wówczas nie był na urzędzie tj. przez Annasza. Synoptycy nic o tym nie piszą. Wreszcie Jan wspomina o stawieniu się Jezusa przed Kajfaszem, nic jednak nie mówi o stawieniu się oskarżonego przed Sanhedrynem.

        Aby pogodzić te z pozoru sprzeczne relacje, wystarczy uzmysłowić sobie, że synoptycy bardzo często nie troszczą się zbytnio o chronologię wydarzeń ani dokładne wyliczanie faktów. Jan stara się nie powtarzać szczegółów, które znajdują się u synoptyków, milcząco je przyjmuje dbając o uzupełnienia.

        Proces Jezusa przebiegał w dwóch fazach. Pierwsza faza miała charakter religijny. Jezus został oskarżony o przestępstwo natury religijnej i dlatego został postawiony przed trybunałem narodowo-religijnym, czyli Sanhedrynem. Ten wydawszy wyrok, przekazał Jezusa prokuratorowi, aby ten wyraźnie i osobiście potwierdził wyrok, gdyż Sanhedryn nie miał mocy wykonywać wydanych przez siebie wyroków śmierci.

        Najpierw Annasz zapytał Jezusa o jego uczniów i naukę na co Jezus odpowiedział: „Jam jawnie mówił światu, nauczałem zawsze w synagodze i świątyni, gdzie się wszyscy żydzi gromadzą i nic nie mówiłem potajemnie. Czemu mnie pytasz? Spytaj tych, którzy słyszeli co im mówiłem, oto oni wiedzą com ja mówił” (J 18 20, 21). Policzek wymierzony Jezusowi był jawnym złamaniem prawa, a Talmud nakładał surowe kary na sędziów, którzy bili oskarżonych

       Oskarżony bronił się zgodnie z wymogami ówczesnego prawa międzynarodowego. U wszystkich ludów, łącznie z narodem hebrajskim (Ketuboth II,9) oskarżony nie mógł świadczyć przeciwko sobie. Za ważne świadectwa uznawało się tylko te, które złożyli ludzie postronni, zasługujący na wiarę. Jezus odsyła do takich właśnie świadków. On nie tworzył tajnych związków, nie uczył potajemnie i nie strzegł zazdrośnie swojej nauki. Mówił publicznie i mógł Go słuchać każdy kto chciał i teraz ci wszyscy, którzy Go słuchali mogą teraz dać świadectwo o Jego nauce.

        Po spoliczkowaniu przez strażnika Jezus zostaje odesłany do Kajfasza.

       O tym jak bardzo bezprawny był to proces świadczy złamanie podstawowych procedur. Wyrok w sprawie karnej, jeśli miał być uniewinniający mógł zostać wydany tego samego dnia, a skazujący mógł zostać wydany dopiero następnego dnia. Dlatego takich spraw nie prowadzono w przeddzień szabatu i świąt. W sprawach karnych sędziowie wyrażali opinię od skrzydeł, czyli najpierw najmłodsi, aby opinia starszych uprzednio wypowiedziana nie zaważyła na ich zdaniu. W sprawach cywilnych oraz dotyczących czystości i nieczystości rytualnej było odwrotnie.

       Pełne zgromadzenie składało się z 71 członków ale na posiedzeniach nigdy nie mogło być mniej niż 23 i w sprawach karnych większość jednego głosu wystarczała do uniewinnienia, ale w wyroku skazującym musiała być większość co najmniej dwóch głosów.

       Sprawy cywilne mogły rozpocząć się od oskarżenia lub obrony ale sprawy karne musiały się zacząć od obrony.

        Świadkom stawiano siedem pytań: W jakim cyklu sobotnim ta rzecz się odbyła? W którym roku? Miesiącu? Dniu miesiąca? W którym dniu tygodnia? O której godzinie? W jakim miejscu? Czy znasz tego człowieka? Czyś mu zwrócił uwagę?

        Po przesłuchaniu świadków sędziowie przesłuchiwali oskarżonego, o ile miał cokolwiek sensownego do powiedzenia. Jeśli uznali go za niewinnego zwalniali go, jeśli nie odraczali wyrok do dnia następnego. Schodzili się wtedy po dwóch, mało jedli, nie pili wina, prowadzili dyskusję dzień i noc a rankiem udawali się do trybunału, gdzie wypowiadali swoją opinię. Można było zmienić opinię ale tylko na korzyść oskarżonego. Jeśli 36 było za skazaniem a 35 za uniewinnieniem to obrady należało przeciągnąć aż jeden z tych za skazaniem zmieni zdanie (Sanhedrin V, 1-5).

        Te powyższe i wiele innych norm proceduralnych istniało w teorii, a ich redakcja piśmienna powstała w kilka wieków po Chrystusie. W praktyce za czasów Jezusa można raczej sądzić, że sprawy wyglądały zupełnie inaczej i to nie tylko w okresach burzliwych ale i w miarę spokojnych sędziowie ulegali często „namiętnościom”. Potwierdza to zbrodniczy proces, jaki miał miejsce w 67 r przeciwko Zachariaszowi synowi Barisa. Oskarżony, chociaż został uniewinniony poniósł śmierć w świątyni na oczach 70 członków drwiącego Sanhedrynu.

        Podczas procesu Jezusa za to całą pewnością istniał stary i znany nakaz, wg którego nikt nie mógł być skazany bez świadectwa postronnych świadków i to na podstawie zeznań dwóch lub trzech świadków. Nie wiadomo natomiast czy już wtedy istniał przepis, że sprawy karne nie mogły być rozpatrywane w nocy.

        Po przejściu do części pałacu zamieszkiwanego przez Kajfasza rozpoczęło się przesłuchiwanie świadków. Ich zeznania przeczyły sobie, ale na koniec stanęli dwaj świadkowie, których zeznania wydawały się zgodne. Oświadczyli oni, że Jezus wypowiedział następujące zdanie: „Mogę zburzyć świątynię bożą a po trzech dniach odbudować ją” (Mt 26,61) albo jak podaje drugi Ewangelista „Ja zburzę tę świątynię wzniesioną rękami a po trzech dniach zbuduję inną, która nie rękami wzniesiona będzie” (Mk 14,58). Ale również te zeznania nie były prawdziwe ani co do litery ani co do ducha. Odnosiły się bowiem do słów Jezusa, z czasów, gdy wyrzucał kupców ze świątyni. Słowa te, jak wiadomo, wzięte pod figurą nie oznaczały świątyni jerozolimskiej, lecz ciało Jezusa. A nawet, gdyby ktoś chciał je zastosować do budowli, to Jezus nie twierdził, że sam ją rozwali tylko rzucił wyzwanie innym burzycielom („Zburzcie tę świątynię...J 2, 19); z czego wynika, że On byłby co najwyżej odnowicielem. Był to powód raczej do chwały a nie dowód przestępstwa.

        Znamienne, że jedyną rzeczą, za którą szanowano Heroda Wielkiego było właśnie to, że z wielkim przepychem odbudował świątynię, którą wcześniej zresztą sam rozebrał. Jezus po takim określeniu mógł być wzięty za samochwałę a nie bezbożnika i bluźniercę.

        Zirytowany brakiem spójności zeznań wezwanych świadków Kajfasz przyjął uroczystą postawę i zapytał Jezusa czy jest on Mesjaszem (Chrystusem), Synem Bożym? Chodziło mu zasadniczo o dwie rzeczy. Pytał ten, który w Izraelu miał najwyższą godność i władzę. Jezusa nakazy roztropności już nie obowiązywały gdyż stał przed najwyższym kapłanem i Sanhedrynem reprezentującymi cały naród, dlatego przytaknął: „Tyś powiedział (Mt 26, 64) ” co znaczy „Jestem tym o którym mówiłeś” i dodał zwracając się już do wszystkich: „Wszakże powiadam Wam odtąd ujrzycie syna człowieczego siedzącego po prawicy mocy Bożej i przychodzącego w obłokach niebieskich” (Mt 26, 65). Ale jeszcze i tu nie było żadnego bluźnierstwa, gdyż Jezus nie wypowiedział imienia Boga (Jahveh czy Elohim) ale użył słowa moc, jak to czynili rabini. Przypisanie sobie godności Mesjasza nie było uznawane w Izraelu za bluźnierstwo (rabbi Aqiba obwołał Mesjaszem Bar-Kochbę w 100 lat później). Bluźnierstwem zostało uznane przypisanie sobie przez Jezusa synostwa bożego w sensie ontologicznym. Od potwierdzenia tego synostwa Jezus już nie był oskarżony o wcześniejsze winy, tylko o to jedno ostatnie przestępstwo.

        Ale aby bluźnierstwo było naprawdę przestępstwem, trzeba było aby wypowiedziane zostało święte imię objawione Mojżeszowi – Jahwe; natomiast wymawianie słów wtedy powszechnie używanych jak: Tron, Błogosławiony, Wszechmocny a nawet skrót Jah nie było bluźnierstwem. Także dlatego proces stał się bezprawny, złamano bowiem zasadę, że nikt nie może świadczyć przeciw sobie; pytaniem tym próbowano pochwycić Jezusa na przestępstwie „in flgranti”, a nie wolno było uczynić oskarżonego świadkiem przeciw samemu sobie (Sanhedrin 9B).

        Na koniec, aby udowodnić komuś bluźnierstwo potrzebny był cały ceremoniał opisany w Talmudzie: należało umieścić dwóch świadków za firaną, oskarżonego umieścić w pełnym świetle, stawiać mu pytania w ten sposób aby użył świętego imienia (to usiłował właśnie uzyskać Kajfasz), w końcu zanim się jego winę uzna i zapisze namawiać go aby się cofnął i odwołał. W procesie Jezusa nie wydaje się aby te warunki zostały zachowane. Następnie powiedziono Jezusa do Piłata, aby potwierdzić wyrok śmierci.

 

wqbit
O mnie wqbit

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura