wqbit wqbit
2109
BLOG

Po 2000 lat da się potwierdzić historyczność cudów Jezusa!!

wqbit wqbit Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

 

 

        Wyobraźmy sobie, że Pitagoras, filozof i matematyk, chciał potwierdzić słuszność swego prawa o trójkącie prostokątnym za pomocą cudu, na przykład przez uzdrowienie chorego! Zupełnie niepotrzebnie - każdy powie. Twierdzenie, że a2+b2=c2 da się przecież ściśle udowodnić! I co ma wspólnego cud z prawem, które tkwi w niezmiennej istocie trójkąta?

 

        Znane są różne opinie: Ewangelie mówią o bardzo wielu cudach. W jakim stosunku pozostają one do nauki Jezusa? Wszędzie, gdzie posłannictwo Ewangelii zamienia się na same prawdy rozumowe, które rozum ludzki może pojąć własną mocą, tam cuda będą zbyteczne. Racjonalizm, dla którego Jezus był tylko nauczycielem moralności, usiłował opowiadania o cudach tłumaczyć w sposób naturalny. Często czyniono to bardzo banalnie w wypadku rozmnożenia chleba ludzie mieli się rzekomo wzajemnie dzielić zapasami żywności, które zabrali ze sobą; ci, którzy zmartwychwstali - umarli tylko pozornie; Przemienienie i związane z tym rozpromienienie Jezusa sprowadza się do promieni zachodzącego słońca itd. Nie wątpiono jeszcze w historyczną autentyczność Ewangelii, sądzono jednak, że w opowiadaniach chodzi o całkiem zwykłe zdarzenia.

        Do innych wniosków doszło liberalne badanie życia Jezusa. Wskazywało na podobne cudowne historie w Starym Testamencie u rabinów i w greckiej literaturze, mówiło o zapożyczaniu, legendarnym upiększaniu i symbolicznym przedstawianiu prawd religijnych. Po prostu zaprzeczano, że Jezus działał cuda. Jego posłannictwo o wszystko przebaczającej dobroci niebieskiego Ojca zdawało się liberalnym teologom tak proste i jasne, że nie trzeba było ani wiary, ani cudów, by je pojąć. Dopiero, kiedy gmina po Wielkanocy uczyniła samego Jezusa przedmiotem swej wiary, galilejski prorok stał się cudotwórcą, „Boskim człowiekiem. Toteż te opowiadania należą już do chrystologicznej kerygmy Kościoła, przedstawiają one plastycznie Chrystusa wiary, nie zaś historycznego Jezusa.

        W przeciwieństwie do tych skrajnych poglądów jesteśmy najmocniej przekonani, że sam Jezus działał cuda i że Jego czyny łączą się ściśle z Jego nauką. Należy się jednak strzec, by wszystkiego, co wyjaśniło krytyczne badanie Ewangelii, nie uważać bez reszty za błędne. Zagadnienie cudów jest w istocie bardzo zawikłane i nie da się wyjaśnić samymi twierdzeniami i zaprzeczeniami.

        Już samo pojęcie cudu należy dokładnie wyjaśnić. Według przyjętej definicji cud jest to zmysłami dostrzegalne zdarzenie, którego nie można wytłumaczyć naturalnymi przyczynami, dlatego przypisuje się go interwencji nadziemskich mocy (Bóg, anioł lub demony). Wskutek swojej niewytłumaczalności nasuwa, zatem cud zagadnienie istnienia wyższej istoty. Rozum ludzki nie może zadowolić się negatywnym stwierdzeniem całkowitej zagadki, tym więcej, że Objawienie da mu zadowalające rozwiązanie.

W Nowym Testamencie bardzo mocno podkreśla się łączność cudownego zdarzenia z tłumaczącym słowem. Wynika to już z tego, ż czynów Jezusa w ogóle nie nazywa się „cudami. Synoptyczne Ewangelie mówią zwykle o „mocach (dynameis) i „czynach mocy (exousiai). Mocą i pełnomocnictwem Boga przezwycięża Jezus demoniczno-szatańską dziedzinę mocy nad chorobą i opętaniem. Jego cudy są głoszeniem królestwa Bożego za pomocą czynów, mesjańskim samoobjawieniem. Osoba Jezusa jest podmiotem ducha i mocy (Mk 5, 30; Łk 6, 19). W polu widzenia Ewangelii nie znajduje się cudowne zdarzenie, jako takie, lecz sam Jezus, „Święty” (Mk 1, 24) i „Mocniejszy” (Łk 11, 22). - Ewangelia św. Jana nazywa cuda Jezusowe „znakami; synoptycy używają zaś tego słowa dla eschatologicznego (tj. związanego z rzeczami ostatecznymi człowieka i świata) przyjścia Syna Człowieczego (Mt 24, 30; Łk 11, 29 nn) . Podczas swego życia ziemskiego wyraźnie odrzucał Jezus żądania Żydów, by czynił cuda (Mt 12, 38 nn; 16, 1-4). Według św. Jana czyny Jezusa były jednak już „znakami”, objawieniem chwały Bożej (2, 11), które wiarę oddzielały od niewiary (12, 37). Ścisły związek, jaki zachodzi między słowem a czynem, ukazywała Ewangelia św. Jana wskutek tego, że pouczenia wyrastały z sytuacji i tematyki cudownych zdarzeń (uleczenie ślepego Jezus światłością świata, r. 9; wskrzeszenie Łazarza - Jezus zmartwychwstaniem i życiem, r. 11).

        Jakie w ogóle możliwości ma historyk, jeśli chce wykazać poszczególne, wydarzenia przeszłości? Zazwyczaj musi polegać na źródłach pisanych i badać wiarygodność tego, co one podają. Osąd wypadnie tym pewniej, im ściślej łączy się to wydarzenie z innymi, tworzą ich założenie lub skutek. Nieraz przychodzi mu też z pomocą archeologia, o ile może dokonać wykopalisk w miejscu, w którym odbywało się wydarzenie. Jednakże nie potwierdza to jeszcze samego zdarzenia, które przecież z reguły nie pozostawia namacalnych śladów. Odkrycie sadzawki Betesda w Jerozolimie niewątpliwie mocno przemawia za wiarygodnością opowiadania o cudzie (J 5, 1-9) . Pomimo to jednak uzdrowienie chorego wraz ze wszystkimi okolicznościami towarzyszącymi - z punktu widzenia historyka - może być legendą.

        Czytelnicy są, zatem zdani na świadectwo Ewangelii, których wiarygodność już została potwierdzona. Jednak oryginalność tradycji o Jezusie, jako przepowiadanie wiary zabrania przyjmowania bezkrytycznie każdego opowiadania, jako historycznie pewnej informacji. To samo zdarzenie nieraz bardzo rozmaicie podano (setnik z Kafarnaum: Mt 8, 5-13; Łk 7, 1-10; J 4, 46-54; , oba" rozmnożenia chleba: Mk 6, 32-44; 8, 1-10 i inne). Zresztą Ewangelie nie chcą nawracać w tym sensie, by wierzyć w pewne historyczne zdarzenia, lecz by wierzyć w Jezusa, Chrystusa i Syna Bożego, który swoje nauki o zbawieniu chce plastycznie przedstawić oraz potwierdzić cudami. Wystarczy, zatem stwierdzić, że Jezus w ogóle działał cuda. W poszczególnych wypadkach nie da się naturalnie tego udowodnić. Można tylko powiedzieć w ramach historycznych rozważań, że w ogół wszystkich relacji o cudach nie można wątpić. Jak bowiem w przeciwnym razie wytłumaczyć jednomyślność tradycji i działalność Jezusa wśród ludu?

        Najczęstsze są w Ewangeliach uzdrowienia chorych. Obok relacji o zbiorowych uleczeniach, które mówią o „rozmaitych dolegliwościach (Mk 1, 33 nn) i „rozmaitych cierpieniach, chodzi o następujące wypadki: gorączka (Mk 1, 29-81; J 4, 52); trąd (Mk 1, 40-45; Łk 17, 11-19); paraliż (Mt 8, 5-13; Mk 2, 1-12; J 5, 1-9); upływ krwi (Mk 5, 25-34); ślepota (Mt 9,,27-30; Mk 8, 22-26; 10, 46-52; J 9); niemota (Mk 7, 31-37; Mt 9, 32 nn); uschła ręka (Mk 3, 1-6); wykrzywienie (Łk 13, 10-17); wodna puchlina (Łk 14, 1-6).

        Brak tu dokładniejszej diagnozy. Natomiast spotyka się często dane o długotrwałości i wielkości cierpienia. W wypadku trądu nie wiadomo, jakiego rodzaju choroba skóry tu zachodzi. Określenia Nowego Testamentu, co do trądu wskazują, że to pojęcie było wówczas bardzo szerokie i w niektórych wypadkach dopuszczano możliwość uleczenia. Należy tu zwrócić uwagę na trzeźwość wypowiedzi. Nigdzie nie spotka się - jak w starożytnych opowiadaniach o uleczeniach - dziwacznych rysów, na przykład uzupełnienie brakującego członka. Jezus leczy zazwyczaj słowem, któremu często towarzyszy włożenie ręki. Rzadziej stosuje środki lecznicze medycyny ludowej: ślinę i ziemię (Mk 7, 33; 8, 25; J 9, 6). Wynik prawie zawsze następuje natychmiast. Jedyny wyjątek, wypadku uleczenia ślepego (Mk 8, 22-_.26), nie da się już w sposób pewny wytłumaczyć. Może stopniowy powrót zdolności widzenia miał tylko bardziej plastycznie podkreślić cudowny przebieg uzdrowienia.

        Gdyby chcieć wątpić w historyczność uzdrawiającej działalności Jezusa, wobec natychmiastowych uleczeń w Lourdes i w innych miejscowościach, byłoby to nierozsądne. Bardzo dokładne badania lekarskie w Lourdes wykazują jednak również, jak trudny może być w poszczególnych wypadkach osąd co do ściśle nadprzyrodzonego charakter uzdrowienia. Z wielu tysięcy przebadanych uzdrowień (około 6000) dotychczas uznano, jako „cuda mniej więcej 54. Tego rodzaju kryteria, jakie ma obecna medycyna, nie mieli oczywiście do dyspozycji autorzy, Nowego Testamentu. Ewangeliści - nie pytają o to, czy uzdrowienia chorych dają się w jakikolwiek sposób wytłumaczyć naturalnie. Są to czyny wzbudzające podziw i świadczące o mocy, które nic nie tracą ze swego znaczenia, nawet, jeżeli nie były przy tym całkowicie wykluczone naturalne moce - jak wzbudzenie chęci wyzdrowienia, silne wzruszenia psychiczne.

        Ponieważ nie ma zastrzeżeń, co do historyczności cudów uzdrawiających pozostaje zbadać literackie wzory i rzeczowe paralele. Opowiadania Starego Testamentu o cudach uzdrowienia (Lb 12, 11-16 Mojżesz swoją modlitwą uwalnia od trądu swoją siostrę Miriam; 4 Krl 5: uzdrowienie z trądu Syryjczyka Naamana; 4 Krl 20, 1-7 uzdrowienie króla Ezechiasza przez przyłożenie placka figowego) nie wytrzymują porównania z cudami Jezusa. Także rabinackie historie znają tylko wysłuchanie modlitw -Rabinistyczny materiał zebrał P. Fiebig, Jiidische Wundergeschichtea des neutestamentiljchen Zeitalters, Tiibingen 1911. Jedyne opowiadanie, które w niektórych punktach styka się z Ewangeliami (J 4, 46 nn; Mt 8, 5 na; Łk 7, 1 nn), jest następujące: „Zdarzyło się, że zachorował syn rabbana Gamliela. Wtedy posłał on dwu młodych uczonych do rabbiego Haniny ben Dosa (około 70 po Chr.), aby dlań uprosił zmiłowanie. Skoro (Hanina) ich zobaczył, wstąpił na dach i uprosił dla niego miłosierdzie. Zstępując powiedział do nich: Idźcie, bo opuściła go gorączki Wtedy rzekli oni do niego: Czy jesteś może prorokiem? Rzekł im tedy: Nie jestem prorokiem ani synem proroka, niemniej doznałem tego, iż jeśli modlitwa moja jedynie z ust moich, to jestem wysłuchany, jeżeli zaś nie, to wiem, że prośbę mą odrzucono. Usiedli oni tedy i zapisali, i dobrze zapamiętali oną godzinę. A gdy przybyli do rabbana Gamliela, rzekł on im: Na służbę świątyni, ani nie ujęliście ani nie dodali, raczej tak się to stało: w onej godzinie opuściła go gorączka i zażądał od nas pić"

        Natomiast w grecko-rzymskim świecie jest wiele opowiadań o rozmaitych uzdrowieniach chorych. Niektóre z nich całkiem wyraźnie cechuje niewiarygodna fantazja, inne świadczą, i zaszły spontaniczne uzdrowienia, szczególnie w wielkich miejscach pielgrzymkowych świata starożytnego, poświęconych Askiepiosowi, bogowi sztuki lekarskiej -Jako przykład niepewności, o ile nie absurdalności, niektórych takich historii przytaczamy następujące opowiadanie o cudzie z Epidauros, najsławniejszego sanktuarium Eskulapa w starożytności: „Pewna niewiasta miała tasiemca i najlepsi lekarze zwątpili w jej wyleczenie. Udała się zatem do Epidauros i prosiła boga, by ją uwolnił od tej plagi, która ją nieustannie dręczyła. Lecz boga właśnie nie było w Epidauros. Wtedy słudzy świątyni położyli kobietę na miejscu, gdzie bóg zwykł był leczyć proszących go. Kobieta zachowywała się cicho, jak jej nakazano, a słudzy boga zabrali się do jej leczenia. Zdjęli głowę z tułowia i jeden włożył rękę do środka i wyciągnął tasiemca, duży okaz tego gatunku, nie mogli jednak poskładać wszystkiego należycie z powrotem i nałożyć głowę na właściwe miejsce. W tej chwili nadchodzi bóg i łaje ich, że wzięli się do roboty, która przekracza ich możliwości. Sam bez trudu przyłożył mocą bożą głowę do tułowia i kazał kobiecie wstać.

        Dziwne wrażenie sprawia wypędzanie czartów. Chociaż występują mniej licznie niż uzdrowienia chorych, mają jednak, zwłaszcza w Ewangelii św. Marka, większą od nich ważkość. Trzy z takich zaklęć złego ducha są szczegółowo przedstawione: Mk 1, 21-28 (opętany w synagodze w Kafarnaum); Mk 5, 1-20 (szalony w Gerazie); Mk 9, 14-27 (epileptyczny chłopiec). Opowiadania o zbiorowych uzdrowieniach mówią, że oprócz tego Jezus uzdrowił jeszcze wielu innych opętanych (Mk 1, 32. 33; 3, 11; Łk 8, 2). Niełatwo rozstrzygnąć, jaki stan faktyczny leży u podłoża objawów opętania. W dawnych czasach, o których opowiada Nowy Testament, uważano umysłowo chorych za opętanych i próbowano ich leczyć za pomocą zaklęć (egzorcyzmów). Niektóre dane ewangeliczne wskazują na to, że opętanie przejawiało się w zakłóceniach psychicznych (szał, epilepsja). Nie wystarcza tu jednak wyłącznie medyczne wyjaśnienie. Opowiadania traktują bardzo poważnie zgubne działanie ducha złego w człowieku i chcą na szczególnie dosadnych przykładach plastycznie przedstawić panowanie szatana i jego przezwyciężenie przez Chrystusa. W mowie, w której Jezus odpiera zarzut Żydów, iż jest On w związku z szatanem (Mk 3, 22-30), widoczne jest owe teologiczne podłoże wypędzenia szatana. Jezus jest „mocniejszy” niż „mocarz (szatan), wiąże go i zabiera wszystką jego broń (por. Łk 11, 21 nn). - Patrząc ze stanowiska historyka, nie można nic zarzucić egzorcystycznej (wypędzającej złe duchy) działalności Jezusa. Nie tylko Ewangelie (Łk 11, 19; por. Dz 19, 13-19), lecz także inne współczesne źródła wskazują, że Jezus nie był podówczas jedynym, który podjął walkę przeciw złym duchom. (Żydowski historyk Józef Flawiusz opowiada, co następuje: „Udzielił też Bóg Salomonowi umiejętności przeciw złym duchom na pożytek i dla leczenia ludzi. I podobnie jak wynalazł on formuły dla zażegnywania chorób, tak też pozostawił po sobie formuły zaklinania, którymi można związać i wyrzucić złe duchy, żeby nigdy nie wróciły. I tego rodzaju sposób leczenia praktykuje u nas bardzo wielu aż do dnia dzisiejszego. Tak to poznałem wśród moich współziomków niejakiego Eleazara, który w obecności Wespazjana i jego synów oraz trybunów wojskowych i mnóstwa żołnierzy uwalniał ludzi od złych duchów, które ich opętały. Lecząc zaś ich, postępował następująco: Kładł pod nosem opętanego sygnet, który pod pieczęcią zawierał jeden z pierwiastków, które określił Salomon; następnie poprzez nozdrza wyciągał on złego ducha z człowieka, który wąchał ów sygnet, a gdy człowiek padał, Eleazar zaklinał ducha, by już więcej do tego człowieka nie wracał; wspominał przy tym Salomona i wymawiał formuły, które tenże ustanowił. Ponieważ zaś Eleazar chciał obecnych przekonać i udowodnić, że ma taką moc, stawiał opodal kubeł z wodą lub miednicę i kazał złemu duchowi, by ją wywrócił, gdy wyjdzie z człowieka, i w ten sposób dał widzom do poznania, że człowieka opuścił. Takim postępowaniem - okazała się mądrość i znajomość rzeczy Salomona (Antiquitates Iudaeorurn VIII, 2,5).Opowiadają również, że grecki nauczyciel wędrowny i cudotwórca Apoloniusz z Tyany (żyjący w latach około 3-97 po Chr.) też wypędzał złe duchy. Mocno legendarny życiorys Apoloniusza został jednakże napisany dopiero około roku 220 po Chr.)

         Lecz tylko On jeden wydobył ten wątpliwy proceder z ciemnych, kręgów magii i zabobonu i uczynił zeń zwierciadło swej zbawczej działalności. Jezusowi chodziło o uwolnienie człowieka z mocy zlu, O je uzdrowienie psychofizyczne.

        Ewangeliści przedstawili najdobitniej Boże pełnomocnictwo Jezus na wskrzeszaniu z martwych i cudach natury. Opowiadają o trzech wskrzeszeniach: córki Jaira (Mk 5, 35-43), młodzieńca z Naim (11 11-17) i Łazarza (J 11). Do cudów natury należą: uciszenie burzy (Mk 4, 35-41); rozmnożenie chleba (Mk 6, 32-44; 8, 1-10; J 1-15). (Oba opowiadania św. Marka odnoszą się według dzisiejszej interpretacji do tego samego zdarzenia. Podobny cud opowiada Star: Testament o Elizeuszu: 4 Kri 4, 42-44); chodzenie po morzu (Mk 45-59; J 6, 16-21); cudowny połów ryb (Łk 5, 1-11; 21, 1-14) denar w pyszczku ryby (Mt 12, 27); uschła figa (Mk 11, 12--11 20 nn); cud w Kanie (J 2, 1-11).

        Te właśnie zdarzenia, przekraczające w wysokim stopniu możliwości wszelkiego naturalnego tłumaczenia, historykowi oczywiście najtrudniej uczynić „prawdopodobnymi". Trzeba przypomnieć, że historyk odnośnie do poszczególnych faktów przeszłych przeważnie jest całkowicie zdany na świadectwo źródeł. Im „bardziej nieprawdopodobnie brzmi, zatem opowiadanie - a w przeciwnym razie nie byłby to cud - tym krytyczniej trzeba badać wiarygodność. Tego wymaga przynajmniej nauka. Zdaje się jednak, że człowiek w starożytności na ogół nie odczuwał cudu, jako coś niezwykłego. Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, by wierzyć opowiadaniom Ewangelii. Jednak to zaufanie w historyczną autentyczność ewangelicznych opowiadań o cudach zakłada tyle dobrej woli, że w nowoczesnym uzasadnieniu wiary raczej nie należałoby mówić „o obiektywnie dowiedzionych faktach historycznych".

        Jeszcze mniej przekonujące byłoby to, gdyby ze wskrzeszania umarłych i cudów nad naturą wyciągać wniosek, iż Jezus jest Bogiem. Czy o Mojżeszu i prorokach nie słyszano podobnych i jeszcze bardziej podziwu godnych czynów? Dlatego też trzeba sądzić, że odwrotna droga jest bardziej uczciwa i więcej obiecuje sukcesów: kto na podstawie jedynego w swoim rodzaju roszczenia Jezusa oraz Jego niewątpliwych uzdrowień chorych i opętanych doszedł do wiary w Jego Boską moc, ten nie będzie miał żadnych trudności przyznać Mu również mocy wskrzeszania zmarłych i czynienia cudów natury. Przez nie odwieczny Syn Boży, Pan stworzenia, życia i śmierci, objawia wiernym uczniom swoją chwałę (J 2, 11).

wqbit
O mnie wqbit

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura