wqbit wqbit
163
BLOG

Przed Jezusem, Bóg naprawdę cudownie ratował Żydów!!!

wqbit wqbit Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

48 Część królewskiego wojska wyszła przeciwko nim w stronę Jerozolimy. Król zaś rozłożył obóz, aby walczyć przeciw Judei i przeciw górze Syjon. (1 Mch 6, 48)

 

Po bitwie pod Betzacharia sytuacja Judy i powstańców żydowskich zdecydowanie się pogorszyła. Możli­we, że Juda ze swoim wojskiem wy­cofał się zaraz do Jerozolimy (Antiq12, 9, 5), choć autoj; pierwszej Księgi Machabejskiej wyraźnie tego nie pisze. Nie możemy jednak przypuścić, żeby Juda znajdował się poza Jerozo­limą wtedy, kiedy świątynia była przez długi czas oblężona i już bliska poddania się, i żeby nie przyszedł z odsieczą, jak to zrobił, gdy chodziło o Betsur. Może Juda wycofał się na pustynię Gofna, jak chce Józef Flawiusz (BJ 1, 1, 5). i tam stoczył zwy­cięską bitwę z jakimś oddziałem sy­ryjskim (2 Mch 13, 23).

Tak czy ina­czej, jedna część wojsk syryjskich po­ciągnęła wtedy w stronę Jerozolimy i pewnie zaraz rozpoczęła oblężenie świątyni jerozolimskiej, podczas gdy druga oblegała Betsur w dalszym cią­gu. Król tymczasem przeniósł swój obóz w inne miejsce, prawdopodobnie także już do Jerozolimy (Antiq 12, 9, 5), aby kierować oblężeniem ufortyfi­kowanego Syjonu.

 

49 Z tymi, którzy byli w Bet-Sur, zawarł pokój. Wyszli oni z miasta, bo w kraju był rok szabatowy, a nie mieli dość żywności na to, aby mogli dłużej wytrzymać w zamknięciu. 50 Król więc zajął Bet-Sur i pozostawił w nim załogę do strzeżenia go. (1 Mch 6, 49-50)

 

Betsur tymczasem pomimo bohaterstwa swych obrońców musiało się poddać. Bezpośrednim powodem tego był brak żywności. „Zapasowa bowiem żywność została już wyczer­pana, rola zaś w tym roku uprawiona nie była. Wypadał bowiem właśnie siódmy rok, w którym rola zgodnie z Prawem musi leżeć ugorem“ (Antiq 12, 9, 5). Rok siódmy, tzn. szabatowy, którego przepisy (Wj 23, 10 n; Kpł 25, 1-7) ściśle były przestrzegane, zaczy­nał się i kończył jesienią. Zapasów więc żywności musiało starczyć od jesieni przez cały rok, i przynajmniej do drugiej wiosny. Gdy wtedy właś­nie było w Judei jeszcze więcej lud­ności niż normalnie, nic dziwnego, że żywność prędzej się wyczerpała. Oczywiście w oblężonym Betsur mo­gły być warunki specjalne, a druga Księga Machabejska (13, 21) mówi tu o zdradzie.

Na mocy warunków kapitulacji obrońcy Betsur „wyszli... z miasta“ spokojnie i bezpiecznie, choć bez bro­ni (Antiq 12, 9, 5), a król zaraz objął fortecę pod swoją władzę. Pozostawił w niej jednak tylko załogę. Całe zaś wojsko zabrał do Jerozolimy, było mu bowiem potrzebne do zdobywania drugiej fortecy: świątyni jerozolim­skiej.

 

51 Sam zaś rozpoczął oblężenie świątyni, które trwało przez długi czas. Ustawił tam kusze i oblężnicze machiny, mianowicie: balisty do wyrzucania ognia i kamieni, balisty do rzucania strzał i proce. 52 Oni jednak przeciwko ich oblężniczym machinom zrobili swoje machiny wojenne i bronili się przez długi czas. (1 Mch 6, 51-52)

 

Po zdobyciu Betsur, a może już zaraz po bitwie pod Betzacharia, król Antioch V i jego główny doradca Lizjasz przenieśli swą kwaterę do Je­rozolimy, żeby osobiście dopilnować oblężenia świątyni. Trwało ono przez dłuższy czas i było przeprowadzone zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie przy zastosowaniu całej naówczas znanej techniki oblężniczej. Trzeba zaznaczyć, że czytelnik ma tutaj naj­bardziej wyczerpującą relację o tym, co można by nazwać artylerią u Seleucydów. Autor wzmiankuje naj­pierw ogólnie o kuszach i innych ma­chinach oblężniczych, pomiędzy któ­rymi zapewne nie brakło nie zanoto­wanych zresztą nigdzie taranów. Po­tem zaś wylicza spomiędzy kusz ba­listy, które służyły do rzucania zapa­lonych strzał, mających w oblężonej fortecy wywołać pożar, balisty do miotania kamieni, małe balisty do wypuszczania strzał (nazwę tych ostatnich balist żołnierze urobili od skorpiona) i wreszcie proce do rzucania mniejszych i większych ka­mieni. Przyrządy te służyły wojskom Seleucydów do walki oblężniczej ; przynajmniej nie jest wspomniane używanie ich w czasie innej walki. Prowadzona przy ich pomocy obustronna walka powodowała szkody u jednych i drugich, ale dzięki mę­stwu obrońców ufortyfikowanej świą­tyni ataki syryjskiego wojska przez długi czas były bezskuteczne.

 

53 W spiżarniach brakowało im jednak żywności, bo był to siódmy rok, a resztę zapasów zjedli ci, których spomiędzy pogańskich narodów przyprowadzono do Judei. 54 W świątyni więc pozostało już tylko niewielu obrońców, bo głód im bardzo dokuczał, i porozchodzili się każdy do swojej rodzinnej miejscowości. (1 Mch 6, 53-54)

 

Męstwo jednak obrońców świątyni osłabło, gdy w spiżarniach zabrakło żywności. Był to właśnie rok szabatowy, zapasy żywności skoń­czyły się wcześniej, niż przewidywano. Przez sprowadzenie bowiem rodaków z Galilei i Galaadu (zob. 5, 23. 45) mocno powiększyła się liczba miesz­kańców małej i nieurodzajnej Judei. Na skutek głodu wielu obrońców świątyni uciekło do swoich rodzin­nych miejscowości. Wtedy też z po­wodu głodu i małej liczby obrońców zjawiła się obawa, że świątynia bę­dzie musiała się poddać. Niespodzia­nie jednak przyszła dla nich pomoc z innej strony.

 

55 Wtedy Lizjasz dowiedział się, że Filip, którego król Antioch jeszcze za życia ustanowił wychowawcą swego syna Antiocha, aby go nauczyć rządzić królestwem, 56 powrócił z Persji i Medii razem z wojskiem, które było przy królu, i stara się o objęcie władzy. (1 Mch 6, 55-56)

 

Powrócił mianowicie Filip, któremu umierający Antioch IV Epi- fanes zlecił zarząd nad królestwem i wychowywanie nieletniego królew­skiego syna, obecnie już króla, Antio­cha V Eupatora (zob. w. 14-15). Filip musiał się spodziewać, że Lizjasz nie będzie chciał ustąpić z zajmowa­nego stanowiska i dlatego pewnie długi swój pobyt w Medii i Persji wyzyskał na przygotowanie wojska, by przy jego użyciu móc nie tylko ode­brać Lizjaszowi władzę, ale utrzymać się również na stanowisku rządcy monarchii Seleucydów.

 

57 Wobec tego [Lizjasz] pospiesznie dał znak, aby odstąpić od oblężenia. Do króla, do dowódców wojska i do żołnierzy mówił: "Codziennie nas ubywa, żywności mamy mało, a miejsce, które oblegamy, jest warowne. Ponadto zaś sprawy królestwa na nas czekają. 58 Teraz więc podajmy prawicę tym ludziom, zawrzyjmy pokój z nimi i z całym ich narodem. 59 Pozwólmy, niech postępują zgodnie ze swoimi obyczajami, tak jak to robili poprzednio. Rozgniewali się oni bowiem i zrobili to wszystko z powodu tych obyczajów, których myśmy im zakazali". (1 Mch 6, 57-59)

 

Lizjasz rzeczywiście nie za­mierzał ustąpić z zajmowanego sta­nowiska. W jego więc interesie leża­ło, żeby osobiście być w stolicy pań­stwa, Antiochii, i nie wpuścić tam Filipa. Oblężenie świątyni jerozolim­skiej, które go dotychczas zatrzymy­wało w Judei, zamierzał przerwać, żeby mieć wolne ręce i odpowiednią liczbę wojska do pokonania Filipa. Jako najbliższy doradca królewski, a właściwie regent, zwołał w imieniu króla naradę, na której dowodził, że trzeba odstąpić od oblężenia z powo­du wielkich strat w wojsku, braku żywności i słabej nadziei zdobycia fortecy. Na końcu zaś ogólnikowo dodał, że w królestwie są jeszcze in­ne sprawy do załatwienia. Radził też zawrzeć pokój z Żydami, pozwalając im na zachowywanie zakazanych de­kretem Antiocha IV Epifanesa odręb­nych religijnych przepisów.

 

60 Słowa te spodobały się królowi i dowódcom. Wysłał poselstwo w sprawie zawarcia pokoju, a oni je przyjęli. 61 Gdy król i dowódcy złożyli im zaprzysiężone zapewnienie, wtedy wyszli z twierdzy. 62 Król udał się na górę Syjon, a kiedy zobaczył, jak to miejsce zostało umocnione, złamał przysięgę, którą złożył poprzednio, i mur wokoło rozkazał zburzyć. (1 Mch 6, 60-62)

 

Rada tego, który faktycz­nie sprawował władzę w imieniu ma­łoletniego króla, musiała podobać się i królowi, i dowódcom wojska. Do twierdzy wysłano parlamentarzy, których w tych warunkach, w jakich obrońcy się znajdowali, przyjęto z ra­dością. Został zawarty pokój, który dla powstańców i wszystkich miesz­kańców Judei był zakończeniem kil­kuletnich walk. Pod przysięgą bo­wiem króla i jego dowódców, a więc także Lizjasza, mieli zapewnione spokojne wykonywanie religijnego kultu przepisanego Mojżeszowym Prawem i możliwość ułożenia sobie życia zgo­dnie z tymi przepisami (to samo za­pewniało Żydom pismo królewskie, zob. 2 Mch 11, 22-26). Z oburzenia, z jakim autor wspomina o złamaniu przysięgi przez króla, który kazał rozwalić mury obronne świątyni jero­zolimskiej, wnosimy, że nietykalność jej była także jednym z zaprzysiężo­nych warunków. Po zawarciu poko­ju i po wyjściu ze świątyni judejskiej załogi, król, jako władca państwa, do którego Judea także należała, wszedł z wojskiem na teren ufortyfikowany. Burząc mury obronne Lizjasz zabez­pieczył się na przyszłość przeciwko ewentualnemu oporowi Żydów. Spo­między dwóch bowiem posiadanych fortec tracili oni ostatnią.

 

63 Potem zaś szybko odjechał i udał się do Antiochii. Zastał tam Filipa panującego nad miastem; pobił go więc i miasto siłą opanował. (1 Mch 6, 63)

 

Lizjasz razem z królem wy­jechał zaraz na północ — do Antio­chii, zabierając ze sobą arcykapłana Menelaosa. Po straceniu go (2 Mch 13, 1-8) bratanek Menelaosa widząc, że król obdarzył godnością arcykapłańską Alkimosa, uciekł w obawie o swoje życie do Egiptu na dwór Pto­lemeusza VI Filometora i w Heliopolis wybudował drugą świątynię żydowską (Antią 12, 9, 7).

Król Antioch i Lizjasz znaleźli bramy stolicy zamknięte. Filip bowiem już panował „nad miastem“. Roz­poczęła się walka o władzę w pań­stwie. Lizjaszowi jednak udało się zdobyć Antiochię dzięki pomocy mieszkańców stolicy, gdyż młody król był w jego obozie. Autor nie wspo­mina o tym, jaki los spotkał Filipa. Według drugiej Księgi Machabejskiej (9, 29) schronił się w Egipcie na dwo­rze Ptolemeusza VI Filometora. Jó­zef Flawiusz natomiast mówi o jego śmierci w Antiochii (Antią 12, 9, 7).

Lizjasz mylił się, jeżeli wierzył, że pozbywszy się Filipa, a oparłszy się na wojsku i ludzie antiocheńskim, może być spokojny o swoją władzę. Senat bowiem rzymski, uważający się za opiekuna wszystkich królów, czuwał nad sprawami Wschodu, a De­metriusz przypominał mu swoje uza­sadnione pretensje do syryjskiego tronu. Na pewno na skutek zabiegów Demetriusza zjawiła się w Antiochii pewnego dnia w 162 roku przed Chr. rzymska komisja w osobach trzech senatorów, którymi byli Cn. Octavius, S. Lucretius i L. Aurelius. Zadaniem tej komisji było zgodnie z postano­wieniami pokoju w Magnezji przypil­nować spalenia syryjskich okrętów wojennych i zabicia słoni utrzymy­wanych w armii Śeleucydów (Polib. 31, 12; Appian, Syr. 46).

Komisja dokładnie spełniła swoje zadanie. Pa­lenie jednak okrętów i zabijanie tak rzadkich i tak cennych, a równo­cześnie tak potrzebnych w armii słoni do tego stopnia wzburzyło ludność i wojsko (Appian, Syr. 46), że praw­dopodobnie odtąd z nienawiścią za­częto się odnosić do Lizjasza i mało­letniego Antiocha V Eupatora. Nie­nawiść zaś do członków rzymskiej komisji wyraziła się zamordowaniem jej przewodniczącego Octaviusa w gimnazjum w Laodycei. Na wia­domość o tym mordzie Lizjasz wysłał natychmiast do senatu rzymskiego listy, w których tłumaczył się, że jest niewinny (Polib. 31, 19). Senat zaś rzymski niby uznał jego niewinność i oficjalnie z racji tego morderstwa nie wszczynał przeciw Lizjaszowi żad­nych kroków, ale też wcale nie prze­ciwdziałał ucieczce Demetriusza z Rzymu. Demetriusz zaś umknął, aby objąć panowanie w Syrii.

 

 

Lit: por. poprzednia notka

wqbit
O mnie wqbit

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura