wqbit wqbit
759
BLOG

Biblia: Płód poroniony jest człowiekiem od nocy poczęcia!!!

wqbit wqbit Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

1 Wreszcie Hiob otworzył usta i przeklinał swój dzień. 2 Hiob zabrał głos i tak mówił: (Hb 3, 1)
 

Wyrazem tych uczuć jest najpierw złorzeczenie nocy, w której Hiob został poczęty (3, 3-10), a następnie — prag­nienie przebywania w krainie zmar­łych (3, 11-19). W trzeciej części swej wypowiedzi pyta, nie wymieniając wyraźnie Boga, dlaczego żyją ludzie, którzy tak jak on, dotknięci cierpie­niem, pragnęliby umrzeć (3, 20-27). Ta wypowiedź Hioba wydała się jego trzem przyjaciołom niestosowna, a stąd dała powód do wszczęcia z nim dysputy.

Istnieje też uderzające podobień­stwo monologu Hioba do fragmentu Księgi Jeremiasza, w którym Prorok przeklina dzień swego urodzenia (Jr 20,14-18). Ale między obu tymi tek­stami można też dostrzec pewną dość znaczną różnicę.

Jeśli, jak wynika z prologu, zacho­wanie się człowieka w cierpieniu, a. ściślej — powstrzymanie się od złorzeczenia Bogu, jest probierzem do­skonałości, to monolog Hioba jeszcze nie świadczy, jakoby nie był on czło­wiekiem doskonałym. Wprawdzie na­rzeka- on tu na swój los i wyraża prag­nienie śmierci, ale Bogu nie złorzeczy..

Wstępem do monologu jest krótka wzmianka, która uzupełnia prolog, gdyż nawiązuje do długiego, trwającego siedem dni i siedem nocy milczenia Hioba i jego przyjaciół (2, 13). 0 przerwaniu tego milczenia przez Hioba świadczą słowa, że to on właś­nie „otworzył swe usta, aby złorzeczyć dniowi swojemu” (w. 1). Jak rozu­mieć ów „dzień” Hioba? Egzegeci, sądzą, że chodzi tu o dzień urodzin. Ale jest to mało prawdopodobne, gdyż autor wspomniałby wyraźniej o dniu urodzin (por. Jr 20, 14, a także Rdz 40, 20; Oz 2, 5; Ekl 7, 1); po wtóre, nie zgadza się to z treścią monologu, której tylko jedna część (ww. 3-10) jest złorzeczeniem, podczas gdy dwie pozostałe mają już inny charakter. Być może więc wyraz „dzień” ma tu to samo znaczenie co i w 30, 25: los, ciężkie położenie Hioba (Ehrlich).

 

3 "Niech przepadnie dzień mego urodzenia
i noc, gdy powiedziano: "Poczęty mężczyzna".
4 Niech dzień ten zamieni się w ciemność,
niech nie dba o niego Bóg w górze.
Niechaj nie świeci mu światło,
5 niechaj pochłoną go mrok i ciemności.
Niechaj się chmurą zasępi,
niech targnie się nań nawałnica.
(Hb 3, 3-5)

 

Najważniejszym jednak ar­gumentem przeciwko wspomnianej opinii egzegetów jest to, że — jak można wnioskować z ww. 3-5 zło­rzeczenie Hioba odnosi się przede wszystkim do nocy, w której został poczęty.

Wprawdzie w ww. 3-5 jest mowa o         dniu, ale u Izraelitów wyraz „dzień” obejmował również noc, gdyż dzień zaczynał się od zmierzchu, a zatem od­powiadał naszej dobie (por. Rdz 1, 5. 8. 13...). Toteż nic dziwnego, że w w. 3 dzień zrodzenia Hioba skojarzono z no­cą jego poczęcia, jak gdyby, chodziło o jeden fakt. Zresztą Biblia niejednokro­tnie wspomina o poczęciu i o narodze­niu jako o jednym fakcie (por. np. Rdz 21, 2 - 2 Sara stała się brzemienną i urodziła sędziwemu Abrahamowi syna w tym właśnie czasie, jaki Bóg wyznaczył.; 1 Sm 1, 20 - 20 Anna poczęła i po upływie dni urodziła syna i nazwała go imieniem Samuel, ponieważ [powiedziała]: Uprosiłam go u Pana.). Podobnie i tu, gdy Hiob mówi: „Niech zginie dzień, w którym zostałem zrodzony”, zaraz jak­by wyjaśnia: a raczej niech zginie „noc, [która] wyrzekła: «Poczęty jest człowiek!»”

Złorzeczenie wyrażone słowami: „niech zginie”, które tu znaczą: ,,oby nigdy nie istniał”, „oby go nigdy nie było” (Knabenbauer), jest o tyle uza­sadnione, że noc została przedstawiona jako istota żywa, jako zwiastun po­częcia Hioba (por. Jr 20, 15).

Podstawą złorzeczenia „dniowi” poczęcia jest przeciwstawienie światła ciemnościom, a zarazem aluzja do opi­sanego w Rdz 1, 3 stworzenia światła i oddzielenia go od ciemności. Autor nawiązując do słów: „Niech się stanie światłość!” (Rdz 1, 3), wkłada w usta Hioba złorzeczenie: „Oby ów dzień stał się ciemnością”, tzn. oby go Bóg nie był stworzył. Tę samą myśl wyrażają dalsze słowa złorzeczenia: „oby Bóg z wysokości o niego nie zadbał”, które z kolei wskazują, że Bóg stworzył nie tylko dzień pierwszy, ale że każdy no­wy dzień jest jakoby powtórzeniem tego aktu stwórczego (por. 38, 12). Gdyby więc Bóg „nie zatroszczył się” o dzień, w którym Hiob miał być po­częty, dzień ten nie wyłoniłby się z ciemności: nie rozbłysłoby nad nim światło. Skoro zaś już ów dzień został stworzony przez Boga, to przynaj­mniej niechby go ciemność „odzyskała” jako swoją własność, sprowadza­jąc na niego gęste chmury i przejmu­jące grozą zaćmienie słońca (w. 5).

 

6 Niech noc tę praciemność ogarnie
i niech ją z dni roku wymażą,
niech do miesięcy nie wchodzi!
7 O, niech ta noc bezpłodną się stanie
i niechaj nie zazna wesela!
(Hb 3, 6-7)
 

Podobne złorzeczenie, ale już pod adresem nocy, znalazło się w w. 6. Właśnie ze względu na to podobień­stwo niektórzy egzegeci sądzą, że Hiob nadal złorzeczy dniowi, że więc po­czątkowy wyraz „noc” (,,noc oną”) na­leży zastąpić wyrazem „dzień”. Ale taka zmiana nie jest konieczna, gdyż — jak wspomniano — noc stanowiła integralną część „dnia”; jeśliby więc tę noc ,,wzięła” (dosł,), czyli pochłonę­ła ciemność, to wtedy nie nastąpiłby po niej dzień, a raczej nie byłoby w ogóle nocy i dnia. Stąd rzecz zrozumiała, dlacze­go tutaj Hiob mówi o niezaliczeniu nocy swego poczęcia do dni i miesięcy roku.

Skoro jednak tak się nie stało, to niechby przynajmniej noc, o której mówi Hiob, była „niepłodna” (w. 7). Ten wyraz odnosi się do nocy. a stąd pośrednio i do matki Hioba: gdyby ta noc była okresem niepłodności (kobie­ty), Hiob nie zostałby poczęty. Ponie­waż jednak stało się inaczej, Hiob po­wraca do tego, co powiedział poprzed­nio (w. 6): pragnąłby, żeby noc, w której miał być poczęty, była przed­miotem złorzeczenia czarowników (w. 8).

 

8 Niech ją przeklną złorzeczący dniowi,
którzy są zdolni obudzić Lewiatana.
9 Niech zgasną jej gwiazdy wieczorne,
by próżno czekała jutrzenki,
źrenic nowego dnia nie ujrzała:
10 bo nie zamknęła mi drzwi życia,
by zasłonić przede mną mękę.
(Hb 3, 8-10)

 

W starożytności istniało przekona­nie, że czarownicy, czyli „złorzeczący dniowi", mogli zaklęciami rozdrażnić smoka, będącego uosobieniem chaosu pierwotnego, i w ten sposób spowodo­wać katastrofę kosmiczną. Według bowiem mitologii babilońskiej powsta­nie (stworzenie) świata łączyło się z pokonaniem pramorza, uosobionego jako bóstwo Ti a mat (Morze). Na tym tle powstało u Izraelitów przeświad­czenie. że i Jahwe, stwarzając świat, odniósł zwycięstwo nad chaosem pier­wotnym. który sobie wyobrażano jako smoka, „węża zwinnego” żyjącego w morzu, lub po prostu jako uosobienie morza (Iz 27, 1; 51, 9n; por. Hi 26, 12 n), a raczej owego chaosu. Otóż. jak wspomniano, istniało przekonanie, że ów smok, którego zwano Lewiatanem (zapożyczenie z mitologii fenickiej nazwy oznaczającej chaos pierwotny) albo Rahabem, był trzyma­ny na uwięzi i że można go było roz­drażnić, wskutek czego świat pogrą­żyłby się znów w chaosie.

Noc, uosobiona w w. 9 podobnie jak poprzednio, nie powinna się była do­czekać brzasku, czyli nadal pozostawać ciemnością. Wtedy już żaden dzień nie nastałby po niej, a więc i Hiob nigdy by nie zaistniał. Wspomniane w tym wierszu „gwiazdy jej brzasku” to praw­dopodobnie planety: Wenus i Merkury. Wyrażenie dosłowne „powieki ju­trzenki” jest obrazowym określeniem pierwszych promieni świtającego dnia (por. 41, 10).

Pod koniec tej części mo­nologu (w. 10) autor podaje przyczynę złorzeczenia, które od w. 6 wyraźnie dotyczyło nocy poczęcia Hioba. Zwrot „zamknąć łono” odnosi się w Biblii do Boga: Bóg zamykał łono kobiety, czy­niąc ją niepłodną (Rdz 16, 2; 20, 17; 1 Sm 1, 5). Tu zaś to samo powiedzia­no o nocy, która — jak wspomniano — została przedstawiona jako osoba.

 

Ton tej części monologu jest inny niż poprzednio. Hiob już nie złorzeczy, ale wyraża żal, że nie umarł zaraz po przyjściu na świat albo że nie urodził się martwy jako płód poroniony. To­też przenosi się myślą do krainy zmar­łych (Szeol) i z uczuciem jakby pew­nej zazdrości snuje refleksje nad „szczęśliwym” losem tych, co tam przebywają. W pojęciu Izraelitów, jak i w ogóle Semitów, kraina zmarłych nie była miejscem nagrody po śmierci, ale też nie była miejscem kary. Jeśli więc Hiob żałuje, że nie umarł, to je­dynie dlatego, iż w Szeolu byłby wol­ny od cierpień, które teraz spadły na niego.

 

11 Dlaczego nie umarłem po wyjściu z łona,
nie wyszedłem z wnętrzności, by skonać?
12 Po cóż mnie przyjęły kolana
a piersi podały mi pokarm?
16 Nie żyłbym jak płód poroniony,
jak dziecię, co światła nie znało.
(Hb 3, 11-12,16)
 

W w. 11 jest nieco inna myśl niż we wspomnianym paralelnym fragmencie u Jeremiasza (por. Jr 20, 17: prorok wyraża żal, że łono jego matki nie stało się dla niego grobem), mimo tego samego wyrażenia mere­hem, które tu oznacza natychmiasto­wą śmierć „od łona” (matki), czyli za­raz po urodzeniu. Czasownik hebraj­ski w pierwszym stychu w. 12, który dosłownie należałoby przetłumaczyć: „wyszły naprzeciw” mnie, i którego podmiotem jest wyraz „kolana” (tłum. „zostałem wzięty na kolana”), został wyjaśniony w paralelnym stychu tego wiersza. Toteż wbrew opinii niektó­rych egzegetów nie chodzi tu o akt adopcji przez wzięcie nowo narodzo­nego dziecka na kolana (por. Rdz 50, 23; 30, 3), ale po prostu o wzięcie dziecka na kolana, aby je nakarmić, co czyniła matka lub piastunka.

 

13 Teraz bym spał, wypoczywał,
odetchnąłbym w śnie pogrążony
14 z królami, ziemskimi władcami,
co sobie stawiali grobowce,
15 wśród wodzów w złoto zasobnych,
których domy pełne są srebra.
(Hb 3, 13-15)
 

Snując dalej tę samą myśl Hiob wyjaśnia, że gdyby umarł tuż po urodzeniu, nie doznałby nieszczę­ścia, jakie nań spadło. Co więcej, le­żąc w grobie jako małe dziecię, zaży­wałby spoczynku na równi z wielkimi tego świata. Nie różniłby się więc od królów i władców, którzy po śmierci spoczęli w „ruinach” (dosł.), jakie so­bie jeszcze za życia zbudowali. Praw­dopodobnie chodzi o piramidy, które sprawiały wrażenie nie zamieszka­nych, opuszczonych pałaców albo - jak jest w w. 15 — „domów” (por. Iz 14, 18: „dom” jako określenie grobowca) w których wraz z ciałami zmarłych składano cenne przedmioty ze złota, srebra. Wzmianka o piramidach jest o tyle znamienna, że tego rodzaju grobowce, budowane na odludziu, by­ły niejako symbolem niczym nie za­mąconego spokoju i spoczynku.

Nawiązując do swego pragnie­nia śmierci (w. 11) Hiob posuwa się jeszcze dalej: wyraża żal, że nie został przez matkę poroniony jako płód nie­żywy albo że nie narodził się martwy, „jak niemowlęta, które nie widziały światła” („widzieć światło” — zwrot biblijny, synonim czasownika „żyć”). Warto jednak zauważyć, że choć w następnych wierszach (ww. 17—18) myśl jest w zasadzie ta sama co po­przednio, Hiob nie mówi tu już o swo­im spoczynku w grobie (por. wyraz taviun — „ukryty” w odniesieniu do poronionego płodu), ale w ogóle o Szeolu. W. 16 byłby zatem powtórzeniem w. 11 ze względu na pewne rozszerze­nie myśli o tej krainie zmarłych.

 

17 Tam niegodziwcy nie krzyczą,
spokojni, zużyli już siły.
18 Tam wszyscy więźniowie bez lęku,
nie słyszą już głosu strażnika;
19 tam razem i mały, i wielki,
tam sługa jest wolny od pana.
(Hb 3, 17-19)

 

Wskazuje na to wyraz „tam”, od którego zaczyna się w. 17 i który odnosi się do Szeolu. Po wtóre, Hiob mówi tu o spoczynku po śmierci, ale wiąże go z zatarciem różnic społecznych. W Szeolu niegodziwcy nie uciskają słabszych, bo sami są tu bez­silni; nadzorcy nie przynaglają nie­wolników do pracy, bo nie ma już tam niewolnego i pana, biedaka i bogacza, a mały człowiek równy jest wiel­kiemu.

 

20 Po co się daje życie strapionym,
istnienie złamanym na duchu,
21 co śmierci czekają na próżno,
szukają jej bardziej niż skarbu w roli;
22 cieszą się, skaczą z radości,
weselą się, że doszli do grobu.
23 Człowiek swej drogi jest nieświadomy,
Bóg sam ją przed nim zamyka.
(Hb 3, 20-23)
 

Część końcowa monologu zaczyna się od pytania, które swe uzasadnienie znajduje w beznadziejnym położeniu Hioba. Stąd wynika, że mówiąc o „nieszczęsnym”, ma on na myśli prze­de wszystkim siebie.

Pytanie to zawiera pierwszą w tej wypowiedzi domyślną wzmian­kę o Bogu, bo samo to słowo tu nie występuje. Proponowana przez nie­których egzegetów forma nieosobowa czasownika ntn — „dać” również wskazuje na Boga jako na dawcę życia. Pierwsze określenie życia — „światło” — jest charaktery­styczne zarówno dla tej księgi (18, 18; 33, 28. 30; 38, 15), jak i w ogóle dla Biblii. Życie nazywano „światłem” przeciwstawiając je ciemności krainy podziemnej, gdzie przebywali zmarli.

W drugim stychu w. 20 występują obok siebie dwa bliskoznaczne, uży­wane często zamiennie wyrazy: „ży­cie” (hajjim) i „dusza” (nefes). Jed­nakże w danym wypadku ten drugi oznacza po prostu osobę, tak że odpo­wiedni zwrot hebrajski można by przetłumaczyć: „tym, którzy są rozgo­ryczeni” „których dusza jest w gory­czy''. Ponieważ śmierć była uważana za kres wszelkich cierpień, jej usilne pragnienie, a nawet radość na myśl o     jej nadejściu są zrozumiałe u czło­wieka cierpiącego (ww. 21-22). Właś­nie dlatego Hiob pragnie śmierci, nie widząc wyjścia z położenia, w jakim się znalazł. „Droga jego została zakry­ta” i Bóg go „ze­wsząd osaczył” {w. 23). Te dwa obra­zowe wyrażenia oddają całkowitą bez­nadziejność położenia bohatera (por. 19. 8; Lm 3, 7-9).

 

24 Płacz stał mi się pożywieniem,
jęki moje płyną jak woda,
25 bo spotkało mnie, czegom się lękał,
bałem się, a jednak to przyszło.
26 Nie znam spokoju ni ciszy,
nim spocznę, już wrzawa przychodzi".(Hb 3, 24-26)

 

Choć wiersz ten jest trudny do przetłumaczenia, nie ulega wątpliwo­ści, że myśl jest tu podobna do tej, ja­ka została wyrażona w Ps 42, 4; 80,6 i 102, 10: pokarmem człowieka cier­piącego są łzy. Człowiek z natury swej lęka się cierpienia. Aluzją do te­go jest w. 25. Ale jeśli Hiob był czło­wiekiem bogobojnym, to dlaczego bał się, że spotka go cierpienie? Przecież według powszechnego mniemania cier­pienie było karą za grzechy.

W. 26 jest jakby uogólnieniem wy­powiadanej skargi, przy czym Hiob podkreśla tu ustawiczną swą udrękę, która nie pozwala mu nawet wes­tchnąć, powodując coraz to nowy „wstrząs”, a raczej odruch rozpaczy (Driver-Gray).

 

wqbit
O mnie wqbit

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura