wqbit wqbit
730
BLOG

Zmartwychwstanie-garść faktów nie do podważenia!!!

wqbit wqbit Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

        Rozróżnienie między wiarą a niewiarą dokonuje się, w zasadzie przez wybór między dwoma przymiotnikami. Są nimi z jednej strony „obiektywny”, z drugiej strony „subiektywny”.

      Otóż dla wierzących Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa jest faktem obiektywnym, konkretnym i możliwym do stwierdzenia wydarzeniem, jakie miało miejsce „poza świadkami”, którzy ograniczyli się do przyjęcia go do wiadomości.

     Dla niewierzących Zmartwychwstanie jest natomiast faktem subiektywnym. Czymś, co się może i dokonało ale wewnątrz domniemanych świadków, w mrocznej sferze ich pragnień, ich podniet i ich neurozy, może w ich mistyfikatorskiej woli.

     Dla wierzących Zmartwychwstały jest dotykalnym ciałem: „Popatrzcie na moje ręce i  nogi: to ja jestem. Dotknijcie (pselafao-obmacajcie dosł.) Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała i ani kości jak widzicie, że Ja mam (Łk 24,39). Dla niewierzących jest natomiast rzeczywistością zwodniczą, patologiczną i mroczną.

     Więc po uproszczeniu spraw w ten sposób, gdy się nad nimi zastanowić, można ze zdziwieniem stwierdzić, że hipoteza obiektywna może mieć większe prawdopodobieństwo od hipotezy subiektywnej.

     Istotnie łatwiej jest przyjąć, że apostołowie i uczniowie musieli ulec stwierdzonemu, bezspornemu faktowi, że stwierdzili rzeczywistość, której nie dało się zaprzeczyć, ponieważ przyciągała nie ich wyobraźnię, lecz zmysły. Od wzroku do słuchu aż po dotyk: wezwanie Jezusa, aby Go dotknąć.

     Rzeczywiście łatwiej jest przypuścić to niż mieć zaufanie do teorii subiektywnej. Zakłada ona, bowiem coś absolutnie nieprawdopodobnego, pewnego rodzaju nadzwyczajną „podnietę” dla przezwyciężenia w uczniach przygnębienia wywołanego przez mękę i śmierć Jezusa. Wiemy jak palące było rozczarowanie piątku. Tak wielkie, że grupa mężczyzn i kobiet, zagubionych, zabarykadowała się w domu w przekonaniu, że zostali oszukani. Bardzo stara tradycja łączy dzień sobotni z obecnością Maryi, która sama zachowywała mocną wiarę w zmartwychwstanie, podczas gdy wszyscy inni byli tak zawiedzeni, że grupa apostolska była bardzo bliska rozwiązania się, po tej przygodzie rozpoczętej z tak wielkimi przygodami a zakończonej tak tragicznie.

     Pozostawano, zatem w sytuacji psychologicznie dokładnie przeciwnej tej zakładanej przez hipotezę subiektywną, która domyśla się oczekiwania, nadziei, pragnienia, jakich tymczasem nie było.

     O, wiele zatem bardziej uzasadniona jest teza, wg, której było to zdarzenie na tyle niespodziewane, na ile obiektywne (powtarzające się ukazywania Zmartwychwstałego), a  nie teza o subiektywnych poruszeniach duszy dla wyciągnięcia tych zrozpaczonych z  otchłani, do której zostali wtrąceni. Tylko konkretne fakty mogły zaradzić tak konkretnemu palącemu rozczarowaniu, nie żadne tam wymysły i wzdychania.

     Celsus jako pierwszy uznał, że zjawienia się są tylko „zbiorowymi halucynacjami” (potem powtarzali to w zasadzie wszyscy aż do współczesnych – krytycy). Wg uczonych takie zjawisko w zasadzie nie istnieje a już na pewno nie może być trwałe. Np. w Lourdes w 1858, na fali emocji wzbudzonej przez Bernardettę Soubirous, wielu młodych twierdziło, że też mieli widzenia Matki Bożej. W zasadzie nikogo nie udało się im przekonać a po paru dniach „epidemia wizjonerska” wygasła.

     Doświadczenia mistyczne (pozytywne) jak i patologiczna halucynacja (negatywne) są ze swojej natury odosobnione. Na pewno nie wystarczyła „histeryczna kobieta” Celsusa; ani nie wystarczyli inni, którzy usiłowali przekonać towarzyszy, że widzieli czy słyszeli Zmartwychwstałego, aby spowodować w pierwszej chrześcijańskiej wspólnocie „psychiczną epidemię”, która doprowadziłaby do tak bardzo trwałej i solidnej pewności, żeby nawet prowokować nią groźby Żydów i Rzymian, a często i śmierć.

     Ale jest więcej: Już Fredrich Nietzsche powiedział: „O wielkich rzeczach trzeba mówić wzniośle”. O Zmartwychwstałym mówią, że ukazał się Marii Magdalenie, jako ogrodnik, anonimowy wędrowiec dwóm, którzy szli do Emaus, jako jakiś przechodzień lub rybak na brzegu jeziora. Nigdy w sposób majestatyczny, bez demonstracji splendoru i potęgi, które niewątpliwie mit by wymyślił lub halucynacja by sobie wyobraziła. Właśnie to umniejszenie, to skromne zachowanie dodatkowo dementują hipotezę subiektywną.

Co ciekawe po Wniebowstąpieniu, ukazał się Pawłowi, podczas drogi do Damaszku, „jako światło z nieba jaśniejsze od słońca”, takie, że wszyscy upadli na ziemię (Dz 26,13).

     Zatem podczas 40 dni (ale czemu tylko tyle, a potem koniec zjawień????), kiedy dał uczniom wiele dowodów, na to, że żyje, mówiąc im o królestwie Bożym (Dz 1,3n), Zmartwychwstały wybrał dyskrecję, jego Zjawienia są skromne.

     Ten przedział przed i po Wniebowstąpieniu wydaje się potwierdzać, że autorzy Nowego Testamentu dalecy są od ulegania fantazji i relacjonują wydarzenia tak jak się one faktycznie miały. Jest pewne, że jego znajomym byłoby miło gdyby Jezus ukazał się im się w sposób chwalebny zaraz po wyjściu z grobu. Ale tak się nie stało, Boża strategia wybrała inne sposoby o wiele mniej głośne, a nawet ukryte, jeśli nie tajemne, a więc tak trzeba było relacjonować, ponieważ taka była prawda. Natomiast w przypadku Pawła prawda była w opowiadaniu, że Zmartwychwstały wybrał objawienie się w oślepiającej chwale.

      Te spostrzeżenia nie są na pewno rozstrzygające, ale te liczne poszlaki pozwalają odtworzyć klimat zaufania, że ci, którzy nam opowiadają Paschę i jej następstwa są tymi samymi, którzy opowiedzieli nam wszystko to, co poprzedza ten „radosny koniec” i  rozpoczyna historię zbawienia.

    Zjawienia się Zmartwychwstałego, Jego ukazywania nie są wcale przez Nowy Testament przedstawiane jako owoc wiary, lecz jako zdarzenia, które się widzi i czego się dotyka. Te objawienia są dostrzegalne dla niewierzącego (Paweł), który się w ich następstwie nawraca; dla niewierzących (towarzysze Pawła), którzy takimi pozostają; dla uczniów, którzy nawet nie dopuszczają możliwości, że zmartwychwstał (Magdalena, Jedenastu); lub którzy powodu lekceważenia świadectwa swoich towarzyszy, odmawiają wiary, ale w końcu uwierzą (Tomasz), lub którzy nadal nie wierzyli (ci, co aż do końca jednak wątpili, Mt28,17).

      Taka rozbieżność dobrze dowodzi, zdaniem autorów nowotestamentowych te zjawienia nie są skutkiem szczególnych wewnętrznych dyspozycji, lecz jak każde zjawisko tego świata narzucają się z zewnątrz. Zmartwychwstanie ma wymiar transcendentny ale ma ono także wymiar historyczny.

     Mamy przed sobą opowiadanie, które jeżeli jest prawdziwe, prowadzi do wniosku, że wydarzyło się coś najbardziej niezwykłego ze wszystkich wydarzeń, ni mniej ni więcej tylko zmartwychwstanie człowieka. Czy obiektywny historyk może roztrząsać możliwość takiej hipotezy nie będąc uznanym za szalonego? A czemu nie? Bo taka hipoteza nie może zostać uzasadniona? Bo zabronione jest branie jej pod uwagę?

     Jest to niewątpliwie wydarzenie niezwyczajne, najzupełniej wyjątkowe, z tych jakie historyk z rzadka – jeżeli nie nigdy- jest powołany przyjmować. Nie jest bynajmniej prawdą, że na mocy zasady taka hipoteza (Zmartwychwstanie nieboszczyka) jest nie do przyjęcia. Przeciwnie jej badanie jest wzorowaniem się na zdrowej zasadzie, na konkretnej metodzie, która polega na obdarzaniu większym zaufaniem obiektywnych danych wynikających z tekstów, a nie na zaufaniu że schematy powszechnie używane maja zawsze rację.

     My nie potrafimy jeszcze wyznaczyć granicy możliwego i niemożliwego. Naturalną naszą pokusa jest ograniczenie królestwa możliwości do tego co nasze doświadczenie przekształca w przyzwyczajenie. Czy badając to co rzeczywiste nie opieramy się może na szeregu statystyk formułując prawa. Ale nawet w związku z istnieniem tych praw nie da się przecież wykluczyć wyjątkowości specyficznych wydarzeń i możliwości wydarzeń nadzwyczajnych. A zatem aby móc formułować obiektywne hipotezy historyk powinien jednak mieć szacunek dla sytuacji szczególnych, dla przypadków specjalnych. Czyniąc to wcale nie opuszcza terenu naukowej ekspertyzy. Niezwykłe wydarzenie pozostaje wydarzeniem historycznym i jako takie dokonuje się w czasie w następstwie innych wydarzeń.

     Historyk nie popełnia zatem błędu jeżeli (zgodnie z rozumem i samą logiką badania) po jak najlepszym zbadaniu wszystkich możliwych hipotez, stawia na równych prawach i tą, że nadzwyczajne wydarzenie powstania z martwych Jezusa z Nazaretu i znajduje się u początków nowej religii.

     Karl Barth: „Opowiadania paschalne (po zmartwychwstaniu) tak jak są przekazywane przez cztery ewangeliczne świadectwa wydają się bez związku i porozbijane jak gdyby na skutek trzęsienia ziemi.

     Tertulian: „syn Boży umarł: to jest wiarygodne ponieważ jest niedorzeczne. Pogrzebany, został wskrzeszony: to jest pewne ponieważ jest niemożliwe”.

     Czy trudniej jest przyjść do istnienia czy doń wrócić? Przyzwyczajenie czyni nam jedno prostym, brak przyzwyczajenia drugie niemożliwym: gminny zaiste sposób sądzenia” Blaise Pascal.

     Św Augustyn: „Zmartwychwstaje jeden zmarły, wszyscy są tym zdumieni, podczas gdy nikt nie zdumiewa się, że każdego dnia rodzi się ktoś kogo przedtem nie było”.

     Neguje się Boże stwarzanie i bredzi o początku życia z cudownej z istniejącej od zawsze wiecznej materii. Zapominając wyjaśnić kto stworzył tę materię.

     Czy właściwa jest litość wobec wierzących w zmartwychwstanie, ze strony tych, którzy wierzą w o wiele bardziej wymagającą wiary teorię o samorództwie, przypadku i konieczności, ślepym ewolucjonizmie, które ze stopnia na stopień od mitycznego pierwotnego bulionu doprowadziły do Homo Sapiens (jedna komórka jest miliard razy bardziej złożona niż Jumbo Jet – tyle tylko że jest powszechna i malutka).

     Nierozumny i gorszący pozór chrześcijańskiego nauczania opartego na zmartwychwstaniu Jednego, które powoduje nadzieję w zmartwychwstanie wszystkich, nie może kazać zapomnieć, że tutaj rzeczywiście jest się poza rozumem, ale nie przeciw rozumowi. A przynajmniej jest bardziej rozumne od twierdzeń tych, którzy uważają za oczywiste, że życie powstało samo z siebie, a następnie obwołują niedorzecznością nie do przyjęcia, gdy twierdzi się, że może zostać przywrócone życie po jego odejściu.

     Dla Celsusa początkiem wiary miała być: „histeryczna kobieta albo może ktoś inny uwiedziony przez to samo oszustwo. Czy to idąc za osobistą skłonnością miała jakieś widzenie i owładnięta pragnieniem miała w swojej chorobliwej nadziei, urojoną wizję, czy też raczej zamierzała szarlatanerią wywrzeć wrażenie na innych i przez takie kłamstwo dać pretekst innym szarlatanom...”

     Jak widać to co było na początku jest także i dzisiaj: ten sam schemat łączy Celsusa z licznymi uczonymi z XIX i XX wieku, i innymi powtarzającymi za nimi. Halucynacje, subiektywne pragnienia, które zmienia się iluzorycznie w obiektywną rzeczywistość, mieszanina niekontrolowanego entuzjazmu z oszustwem: to wszystko miałoby zapoczątkować przejście od przegranego życiowo Jezusa historii do jaśniejącego Jezusa wiary.

     A apostołowie dali się pozabijać za oszustwo, które sami wymyślili. Fanatyk religijny ginie za wiarę, za to w co wierzy. A wszyscy apostołowie (za wyjątkiem Jana) zginęli śmiercią męczeńską za kłamstwo, które sami sfabrykowali!

LIT :

Brandstaetter R.: Jezus z Nazarethu W drodze Poznań 2006

Ricciotti G. Dawne dzieje Izraela Pax W-wa 1956

Szamot M., Apokalipsa czytana dzisiaj, WAM Kraków 2000

Messori V.: Opinie o Jezusie Wyd. M 2004 Kraków

Giuseppe Ricciotti „Życie Jezusa Chrystusa” „Dawne Dzieje Izraela” PAX

Messori V., Umęczon pod ponckim Piłatem? Wyd M Kraków 1996

Messori V., „Mówią, że zmartwychwstał” Wyd M Kraków 2004

Rops D.: Dzieje Chrystusa Pax Warszawa 1987

Flawiusz J.: Dzieje wojny żydowskiej przeciwko Rzymianom Armoryka Sandomierz 2008

Forstner D. OSP.: Świat symboliki chrześcijańskiej Pax Warszawa 1990

Szamot M.: Oto Ty Adamie WAM Kraków 2010

Thiede C. P. : Jezus człowiek czy Bóg KDC Warszawa 2006

Ks. Starowiejski M.: Apokryfy Nowego Testamentu KUL Lublin 1986

Schreiner J.: Teologia Starego Testamentu Pax Warszawa 1999

Messori V.: Opinie o Jezusie Wyd. M Kraków 1994

Galbiatti A., Piazza A.: Biblia Księga zamknięta? Pax Warszawa 1971

Gnilka J.: Teologia Nowego Testamentu Wyd M Kraków 2002

i inne

 

wqbit
O mnie wqbit

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura